A gdyby tak cofnąć się o krok?

Jak nie stracić pracownika_czki. Czyli po co nam diagnoza potrzeb!


Tego się nie spodziewałam, siedząc na fotelu fryzjerskim u nowej pani, w trakcie przesympatycznej rozmowy ni z tego ni z owego zeszło na AI.

Okazało się bowiem, że pani Marta przerażona jest tym, że za chwilę straci pracę! Za chwilę w pojęciu kilku lat, ale już z tą myślą perspektywiczną zaczyna się mierzyć, opowiadając mi o obejrzanym niedawno filmiku.  W nim to sztuczna inteligencja w postaci robota analizuje strukturę włosów, ich układ i preferencje, a także preferencje klienta i strzyże ową osobę bez udziału człowieka. Pani Marta przeraziła się nie na żarty, sądziła,  że jej zawód w tej batalii technologicznej jest akurat bezpieczny.

Można powiedzieć, wzorem niektórych technoentuzajstów, że  skoro wie co może ją spotkać niech się już szykuje, dokształca i przekształca lub zmienia zawód uciekając od tego co dotychczas wypracowała. Czy słusznie? Po części pewnie tak, ale czy do końca? Czujność jak najbardziej wskazana, ale bardziej  zaadaptowanie i kontrola ze strony pani Marty pokazują, iż nie stoi ona w miejscu, a przerażanie jej nie paraliżuje i już myśli o możliwych zmianach.

Gdybyśmy myśleli o całkowitej automatyzacji wielu aspektów życia to po eksperymentach z diagnozowaniem autyzmu we wczesnych miesiącach życia dziecka przez AI, moglibyśmy zacząć myśleć o usuwaniu zapotrzebowania na lekarzy. Podobnie z nauczycielami ich mocą, czyli ludzkim podejściem.  Zostało ono podważone już w jednym z eksperymentów, w którym uczeń zaliczający kolejne działy z matematyki wraz z AI przyswoił je o wiele szybciej i skuteczniej, a także z mniejszym stresem. AI wychwytywało bowiem właśnie te monety pomyłek i podsuwało zadania, które jednocześnie uczyły je wyłapywać i doskonalić. Przy tym wszystkim umiejętnie motywując i wspierając bez nacisku czy zniecierpliwienia. Czy w takim razie powinniśmy zamknąć szkoły a dzieciaki  posadzić przed komputerami i oddać je jedynie w ręce AI? I do czego ich kształcić, skoro za chwilę ich działania i tak przejmie AI? A w szpitalach leczyć nas będą jedynie maszyny?

Nie do końca, choć umiejętne wykorzystanie narzędzi i świadomość ich istnienia oraz mocy może usprawnić działania nas wszystkich.

https://www.pexels.com

Tymczasem technofobiczna panika rozrasta się na potęgę. Restrukturyzacje firm, badania pokazujące ile zyskały likwidując stanowiska pracy i zastępując je AI. O ile szybciej i dokładniej wykonywane są niektóre zadania.  Domorośli doradcy atakujący nas na Linkedlinie swoimi poradami automatyzacji i likwidacji kolejnych stanowisk, zyskami jakie nam to przyniesie itp.

Coraz więcej narzędzi, aplikacji wykorzystujących AI w ułatwianiu procesów, które wspierają nas w codziennej pracy. Wykonują zadania, które napędzają naszą pracę, przyspieszą ją. Zostawiają jednak element zastanowienia wśród pracowników/pracowniczek –  Skoro moja praca wykonywana jest w tym momencie szybciej, czy za chwilę AI nie przejmie jej całkowicie?

Jak wpływa na pracowników powszechny zachwyt sztuczną inteligencją, chęć wprowadzania jej do kolejnych sektorów, oddawania jej coraz większego pola działania przez firmy?

 Szkolenia z AI w zakresach związanych z rozwojem firmy, przekształceniem jej działania często spotyka się z oddolnym sprzeciwem. Oporem względem nowych technologii. Nikt nie zastanawia się nad tym jaki wpływ tego typu działanie ma na pojedynczego pracownika?

W otoczeniu tak wielu technologicznych działań zaczyna się on/ona zastanawiać nad swoją użytecznością. Często wśród pracowników pojawia się myśl. Jeśli będę sabotować zmiany we wprowadzeniu technologii, udowodnię, że jestem bardziej potrzebny, przynajmniej początkowo. Taka strategia daje poczucie, że zachowa on/ona w ten sposób stanowisko, przynajmniej w tym momencie, ale jednocześnie, wie że na plecach dyszy AI.

Tu wkrada się brak zrozumienia, komunikacji po obydwu stronach. Szefostwo chce większych zysków, lepszego działania firmy, automatyzacji procesów przekładających się na zyski, do tego planuje wykorzystać AI. Pracownik na różnym szczeblu widzi to jako wykorzystanie go do wdrożenia AI w firmie, a gdy wszystko zacznie się automatyzować, podziękowania mu za współpracę. Powiela to obserwacjami z różnych sektorów.

Rodzi to ogromny stres, który przekłada się na codzienną pracę. Życie w ciągłym poczuciu możliwości zastąpienia, powoduje spowolnienie w pracy. Mogące pojawiać się przeoczenia, błędy, które pracodawca faktycznie zaczyna widzieć jako  zbędność tego pracownika/pracownicy. Wchodzimy w tu iście samospełniającą się przepowiednie!

A gdyby tak cofnąć się o krok i spojrzeć na tę sytuację bardziej odpowiedzialnie ze strony pracodawcy! Przecież ceni on swoich pracowników, wie jakich ma specjalistów, nie chce ich tracić. Co może zrobić, by nie doprowadzać do skrajnie stresującej sytuacji?

Warto pomyśleć, oprócz szkoleń, które mają wprowadzić pracowników w korzystanie z narzędzi AI o:

 – zbadaniu ich nastawienia,

– obaw ,

– lęków związanych z nimi.

Zaopiekowania ich potrzeb związanych z wskazaniem zapotrzebowania na ich ludzką pracę, mimo działań w środowisku AI.

Ty jako pracodawca, przełożony  sam/sama musisz przemyśleć holistycznie co chcesz żeby było twoim rezultatem wykorzystania AI, bo tylko gdy ty jesteś świadomy czego oczekujesz, będziesz wiedział_a  jak zapewnić poczucie bezpieczeństwa pracy i finansów swoim pracownikom_com.

A gdy do tego dojdziesz, możesz ich szkolić w zakresach, które sami chętnie wskażą. Dzięki czemu doprowadzisz do sytuacji, w której będą oni chcieli proaktywne działać, wyszukiwać rozwiązań AI już na własną rękę, widząc, że to rozwija zarówno ich stanowisko jak i firmę. 

Dlatego tak potrzebne są diagnozy i badania wśród pracowników, by ich nie stracić bądź nie straci ich autentycznego zapału wprowadzając lęk  i zastraszenie!

Katarzyna Czubińska

Chcesz dowiedzieć się więcej?